Na studia wróciłam, pierwsze kolokwium po sesji zaliczyłam, za miastem się stęskniłam.
Powrót do Krakowa po ponad trzytygodniowej nieobecności i powolne, leniwe wracanie do spraw, które tu zostawiłam. Ale czy powolne? Jak zwykle wpadłam w wir spraw. Tyle do nauczenia się, a czasu tak mało. Potwierdzam regułę, że student pierwszoroczny w II semestrze zmienia stosunek do akademickiej rzeczywistości. Zima była leniwa. Czas na wiosenne porządki i ostrą, solidną robotę. Kilka razy złapałam się na tym, że rozmyślam o letniej sesji. Czasu tak mało, a przede mną 6 egzaminów i kilka konkursów. Biorę się za robotę, nie patrzę na nawarstwione rzeczy "to do" - kujące w oczy dowody leniwych, zimowych wieczorów. Wiosna przychodzi do mnie z nową siłą. Ten rok, ten semestr będzie mój. No, mam nadzieję.
Zwiastunem nowego startu jest dopiero co kupiona, świeża paczka zakreślaczy.
Wracam do mojej konstytucyjno-rzymskiej rzeczywistości, żegnam się ciepłym uciskiem i obiecuję wrócić z bardziej konstruktywnym tematem niż moje wynurzenia o nudnym życiu.