Na studia wróciłam, pierwsze kolokwium po sesji zaliczyłam, za miastem się stęskniłam.
Powrót do Krakowa po ponad trzytygodniowej nieobecności i powolne, leniwe wracanie do spraw, które tu zostawiłam. Ale czy powolne? Jak zwykle wpadłam w wir spraw. Tyle do nauczenia się, a czasu tak mało. Potwierdzam regułę, że student pierwszoroczny w II semestrze zmienia stosunek do akademickiej rzeczywistości. Zima była leniwa. Czas na wiosenne porządki i ostrą, solidną robotę. Kilka razy złapałam się na tym, że rozmyślam o letniej sesji. Czasu tak mało, a przede mną 6 egzaminów i kilka konkursów. Biorę się za robotę, nie patrzę na nawarstwione rzeczy "to do" - kujące w oczy dowody leniwych, zimowych wieczorów. Wiosna przychodzi do mnie z nową siłą. Ten rok, ten semestr będzie mój. No, mam nadzieję.
Zwiastunem nowego startu jest dopiero co kupiona, świeża paczka zakreślaczy.
Wracam do mojej konstytucyjno-rzymskiej rzeczywistości, żegnam się ciepłym uciskiem i obiecuję wrócić z bardziej konstruktywnym tematem niż moje wynurzenia o nudnym życiu.
Uwielbiam zakreślacze. "Zakreślę tylko to co najważniejsze". Yhm. Cały mój Stryer jest w kolorach tęczy <3
OdpowiedzUsuńTeż zaczynam każdy " nowy rozdział życia" paczką zakreślaczy, są cudne i od razu jest większa motywacja do nauki! ;p
OdpowiedzUsuńdziouszka, rozerwij się trochę, nie samą nauką student żyje
OdpowiedzUsuńOj nie, tylko nie sesja, czeka mnie farmakologia w tym roku.... Ale zakreślacze uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny u mnie i zapraszam ponownie :-)
http://nowoczesnadama.blogspot.com/
http://instagram.com/marta_verdi