Polsko bloguj!
Festiwal
ekshibicjonizmu na polskiej scenie blogowej na dobre się już rozpoczął. Pokaż
nam co masz w swojej szafie, pochwal się kosmetyczką wypełnioną po brzegi
podarowanymi przez drogie firmy kosmetykami, które zachwalasz już w piątym
poście, dodaj zdjęcia z wojaży po Europie (i nie tylko) sponsorowanych przez
znane marki, a zaręczam, że cyberświat nie przejdzie obok ciebie obojętnie.
Dziś granice między światem Internetu a światem realnym zacierają się.
Blogosfera, a raczej jej twórcy, wkraczają na salony, delikatnie stąpają po
czerwonych dywanach, pozują na ściance, występuje przed kamerami. Granica
między blogerem a celebrytą nie jest już tak jednoznaczna. Nie wszyscy są
godni, by dostać zaproszenie do hermetycznego środowiska medialnej elity. Na
myśl nasuwa się pytanie: „Kogo blogosfera oferuje Polsce?”.
Kontrowersyjność,
oryginalność – to się dobrze sprzedaje. W tym duecie brakuje miejsca dla
rzetelnej wiedzy, inteligencji. Dziś bardziej niż ciekawy sposób patrzenia na
świat liczą się dobrej jakości zdjęcia. Nawet najbardziej błyskotliwy tekst
może zostać niezauważony jeżeli nie jest odpowiednio zaprezentowany graficznie.
Kultura masowa to kultura wizualna. Dowiedziono, że większość osób nie ma
ochoty czytać etekstów dłużysz niż dwie strony. Oglądanie obrazków jest
mniej wymagające. A standardy dyktowane są przez odbiorców – NAS internautów.
Nie wpasujesz się = nie istniejesz.
Dla
wielu blogowanie to nie zabawa, lecz sposób na życie, źródło utrzymania.
Za oceanem tę prawdę odkryli już 10 lat temu. Polska blogosfera dopiero się
tego uczy. Powoli wstaje z kolan. Dziś blog to nie miejsce na przelewanie
swoich myśli i uczuć (choć czasami "giełda uczuć" dobrze
się sprzedaje), lecz skrupulatne budowanie wizerunku. Blog to produkt. Trzeba
znaleźć popyt, bo podaż jest ogromna.
Zjawisko
to nie wymaga oceny. Czerpanie korzyści finansowych i materialnych z
prowadzenia bloga jest miłym procederem. Wszyscy polscy blogerzy podświadomie
chcą podążać utartą ścieżką internetowego snu.
Blogosfera
została wreszcie dostrzeżona przez marketingowców (choć beneficjentami są w
dużej mierze blogi modowe). I Bóg im zapłać!