Po co to wszystko?
Przywitałam
się z wami patetycznie – pseudopublicystycznym mikrofelietonem o ironicznym
zabarwieniu. Zabrakło w nim wskazania powodu, dla którego wylewam z siebie siódme
poty, by przynajmniej raz na tydzień sklecić coś zdatnego do czytania. Powód
jest prosty jak budowa cepa. Stworzyłam bloga 2litery, by uchwycić wspomnienia,
które mają to do siebie, że lubią niepostrzeżenie ulecieć z głowy. Już za klika
miesięcy rozpocznie się przygoda, którą chcę uwiecznić tu, na tym blogu –
rozpocznę studia. Nie wiem jaką osobą będę w przyszłości, gdzie będę pracować,
gdzie poniosą mnie wiatry, ale wiem na pewno, że miło będzie usiąść do lektury
2liter, by przeżyć studencką przygodę raz jeszcze.
2litery
to nie moja pierwsza randka z blogowaniem. Szczerze muszę się przyznać, że
romansowałam z nim już od dłuższego czasu. Pierwszy był w latach szalonej
młodości (krejzi dwunastka), pół roku temu ten z imienia i nazwiska. Dziś już
wiem, że inicjały wystarczą. Na swojej drodze spotkałam kilku ludzi, którzy
moją inicjatywę za plecami wyśmiali (co bolało, nie powiem), dlatego dziś
jestem ostrożna. RK, te dwie litery wystarczą.
Co
tu znajdziecie? Szwarc, mydło i powidło. Będzie lekko o wszystkim, jak to
dzisiaj mówi się w blogosferze - „lajfstajlowo”. Po pierwsze – remont naszej
norki (tzn. mieszkania) udokumentowany wpisami, zdjęciami i filmami video, po
drugie opisy codziennego studenckiego życia, po trzecie wstawki modowe (jak
ubiera się „pani mecenas”) i wszystko co tylko wpadnie mi do głowy.
To
mój kawałek sieci. Twórczo go zagospodaruję.
Zdjęcie
z mojej podróży po Indiach, o której kiedyś wam opowiem.