Zapisy na studia
Na początku XX w.
etnograf francuski Arnold van Gennep wprowadził do antropologii termin rites
de passage – obrzędy przejścia, które to praktykowane są we wszystkich
kulturach i przez wszystkie cywilizacje świata. RK, by nie czuć się gorsza, jak
również podkreślić przełomowość chwili, postanowiła zorganizować własny rytuał.
W środowe popołudnie zdematerializowała wszystkie licealne notatki. Kartka po
kartce, namiętnie wyrywane i pojedynczo wrzucane
do ogniska, żegnała się z przeszłością, by rozpocząć nowy życiowy rozdział.
W czwartek siedziała już w
muzeum komunikacji (pociąg TLK do Krakowe Głównego), który mknął do celu z
zawrotną prędkością, pokonując w 5 i pół godziny trasę, którą można przejechać
samochodem w niecałe 2 i pół. Z moją nerwicą natręctw przez całą drogę co 2
minuty sprawdzałam, czy teczka z dokumentami na uczelnię aby na pewno znajduje
się w tym miejscu, gdzie przed chwilą ją ulokowałam. Uff, była cała i zdrowa.
W Krakowie byłam 7 razy w
życiu (licząc czwartkowy wyjazd), lecz w moich żyłach płynie prawdziwie
małopolska krew. W rynku i okolicach czuję się jak ryba w wodzie. Bez problemu
znalazłam Bracką i Wydział Prawa i Administracji, pokój numer 7. Chociaż z
orientacją w innych miejscach u mnie krucho (żaden ze mnie harcerz).
Tam czekała na mnie
kolejka długa na 15 metrów, licząca z 80 interesantów i tylko 2 panie do
obsługi. Poziom adrenaliny podskoczył momentalnie, gdy zorientowałam się, że
pociąg odjeżdża za dwie godziny.
Wnerwienie sięgnęło zenitu,
gdy usłyszałam:
-Przepraszam!
Kto z państwa na studia niestacjonarne? – powiedział pan
urzędnik, który wyłonił się znikąd.
Kilka osób niezręcznie
podniosło rękę, a stacjonarni spojrzeli na nich z pogardą (jakby co najmniej nie
skończyli podstawówki).
-Proszę
sformować drugą równoległą kolejkę, będziecie państwo obsługiwani oddzielnie.
I tak obok nas „stacjonarnych”
wyrósł drugi rządek „niestacjonarnych” liczący około 15 osób. I nie byłoby w
tym nic dziwnego, gdyby oni nie dostali dwóch osobnych pań urzędniczek i
ominęło ich czekanie w naszym zawijasie. Klient płaci – klient wymaga. A
stacjonarni wpienieni na maksa.
A teraz czeka mnie
szukanie miejsca do spania, mieszkania i uczenia w Krakowie. Pomocy!
Gratuluję studiów na UJ :-) .A co do notatek, to proponowałabym wielkie wietrzenie magazynu, czyli porozdawać młodszym rocznikom to czego potrzebują.Też mam u siebie tony notatek i zeszytów ze studiów. Mam zamiar ich się pozbyć.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad rozdaniem swoich notatek, ale ich kompletność pozostawiała wiele do rzeczenia (może przesadzam, bo moją wadą jest perfekcjonizm), ale wiele rzeczy zapamiętywałam i nie musiałam ich zapisywać. Młodsze roczniki są bardziej łase na sprawdziany ;)
UsuńBardzo dziękuję
★ ☆ ✮ ★ ☆ ✮
OdpowiedzUsuńGratulacje i Powodzenia! ;))
Bardzo dziękuję :)
UsuńMoim marzeniem sa studia na UJ... a tak wgl to GRATULUJE!!!
OdpowiedzUsuńMarzenia są po to, by je spełniać. Goń za marzeniami, goń, bo potem będziesz żałować. Będę za Ciebie trzymać kciuki :)
UsuńKiedyś coś wspominałaś, że bardzo podobało ci się w akademiku Żaczek. Spróbuj, może będą jeszcze wolne miejsca.
OdpowiedzUsuńJeśli chciałabyś działać w Duszpasterstwie Akademickim, znam dwa bardzo fajne krakowskie d.a : franciszkańskie "Mrowisko" i dominikańską "Beczkę".
Tak, bardzo podobało mi się w Żaczku. Niestety uwzględniają tam dochody rodziny i pomimo tego, że nam się nie przelewa (jestem na utrzymaniu babci i dziadka - emerytów), dochód na głowę jest za wysoki.
UsuńRazem z koleżanką z liceum udało nam się już wynająć mieszkanie, ale o tym w kolejnym poście.
Poznałam kilka osób z Bratniej Pomocy Akademickiej. Jeszcze nie wiem w jakim kierunku rozwinie się moja duchowość :)
Trzymam kciuki za kolejne sukcesy! :)
OdpowiedzUsuńLepiej trzymaj kciuki żebym schudła ;)
UsuńMówiłaś,że nosisz rozmiar 36! Nie mów,że chcesz schudnąć jeszcze bardziej! :O
UsuńAktualnie dotyłam do 38. Rozmiar 36 niejedno ma imię. Mam 170 cm wzrostu i ważę teraz 64,5. Moim marzeniem jest 57 kg. :)
UsuńJa noszę upragniony rozmiar 38 i uważam,że jestem najpiękniejszy! ;)
Usuńw Twoim wpisie zdanie "klient płaci, klient wymaga" świadczy o tym, że nie uwazasz, aby zaoczni byli studentami w takim samym stopniu jak studenci dzienni? czy odnosi sie to może do tej konkretnej sytuacji? chetnei poznam Twoje zdanie na ten temat..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W moim stwierdzeniu nie miałam na myśli klasyfikowania kogokolwiek na studenta i niestudenta lub lepszych i gorszych. Kontekst, w którym użyłam tego zdania, świadczy bardziej o stosunku uczelni do stacjonarnych i niestacjonarnych. Nie ukrywajmy, uczelnia zarabia głównie na niestacjonarnych, dlatego mają trochę lepiej. Student niestacjonarny to pewnego rodzaju klient, którego trzeba zatrzymać przy sobie na wiele sposobów, bo jest źródłem dochodu (w myśl zasady: nasz klient, nasz pan). Na nas stacjonarnych uczelnie dostają marny grosz od podatników.
UsuńChciałabym studiować medycynę . Staram się bardzo :D Idę teraz na biol. - chem. do IV LO w Toruniu i wiem właśnie, że musze cięzko pracować...
OdpowiedzUsuńKilku moich znajomych dostało się na medycynę kierunek lekarski na UJ. Słyszałam, że jest bardzo oblegane - 12/13 osób na jedno miejsce. Ale niemozliwego nic dla nas nie ma! :)
UsuńWiem, slyszalam, ze wlasnie ten kierunek jest baaaardzo oblegany. Jak sie orientowalam, to np. w Bydogoszczy ( ale tam nie chce studiowac) na 1 miejsce bylo 30 chetnych... na poczatku nie wierzylam, ale nawet do liceum na biol- chemy jest maaasa chetnych i ciezko gdziekolwiek bylo sie dostac, ale mi na szczescie sie udalo, tam, gdzie chcialam. Takze slyszalam, ze ciezko sie dostac bez laureata. To prawda? Przepraszam za brak polskich znakow, ale mam przed soba niemiecka klawiature... :)
UsuńWiem, slyszalam, ze wlasnie ten kierunek jest baaaardzo oblegany. Jak sie orientowalam, to np. w Bydogoszczy ( ale tam nie chce studiowac) na 1 miejsce bylo 30 chetnych... na poczatku nie wierzylam, ale nawet do liceum na biol- chemy jest maaasa chetnych i ciezko gdziekolwiek bylo sie dostac, ale mi na szczescie sie udalo, tam, gdzie chcialam. Takze slyszalam, ze ciezko sie dostac bez laureata. To prawda? Przepraszam za brak polskich znakow, ale mam przed soba niemiecka klawiature... :)
UsuńWitam ;) Ja zaczynam w październiku studia na politechnice wrocławskiej ;) Przede mną spore wyzwanie ;)
OdpowiedzUsuńBaardzo długi czas myślałam nad uniwerkiem, ale ostatecznie zdecydowałam, że to nie dla mnie.. nie mniej jednak Tobie strasznie gratuluję i trzymam kciuki ;* Zapraszam również do siebie ;)
Moim marzeniem jest iść na prawo. :)
OdpowiedzUsuń