Indie czyli jak
podrozowac i nie zwariowac
Żaden
ze mnie backpacker – turystyczny plecak kupiłam w Biedronce (59,90 zł) za
namową doświadczonych obieżyświatów, którzy uświadomili mi, że slalom walizką
na kółkach pomiędzy krowimi plackami przerasta moje możliwości.
Żaden
ze mnie podróżnik – na to miano trzeba sobie pracować latami i przebytymi
kilometrami, mnie przerasta czytanie mapy. Przyznam się bez bicia – do tej pory (ze względu na upodobania mamy)
byłam niewolnicą hoteli all inclusive w północnej Afryce. „Mea kulpa”, nigdy
więcej. Wyprawa do Indii pozwoliła mi zrozumieć, że dopiero poza granicą
komfortu zaczyna się prawdziwa przygoda.
I wreszcie, żaden ze mnie milioner. Zarobkom
mamy daleko do średniej krajowej (która to suma zawsze jest bajońska, nie wiem
jak oni ją wyliczają) a hazardu, w tym grania w Toto Lotka unikamy jak ognia. Bogatej
cioci z Ameryki na stanie nie mamy.
Na podróż życia harowałam jak wół. Kartą
przetargową były cztery olimpijskie tytuły. Udało się! Liceum, do którego
uczęszczałam to prawdziwa szkoła przetrwania i życia, jednak za wysiłki potrafi
sowicie wynagradzać. Nagrodą za ekstremalną ilości godzin nauki szkolnej i
pozaszkolnej był wyjazd do Indii.
I tak to się wszystko zaczęło…
Czekajcie cierpliwie na następny post. W nim
wyniki szoku kulturowego, którego doznałam zwiedzając Indie. Będzie ciekawie,
obiecuje. Złota 10 z porządnymi zdjęciami. Kilka smaczków:
fot. JB |
fot. JB |
Z chęcią przeczytam kolejny wpis! Bardzo dobrze się zapowiada!:)))
OdpowiedzUsuńU MNIE NOWY WPIS!
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I OBSERWOWANIA:)
agnieszkaablog.blogspot.com ♥
Tak strasznie Ci zazdroszczę ;) Indie to moje niespełnione marzenie ;)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku wyjazd do Indii pozostawał w strefie marzeń przez kilka długich lat. Ale marzenia są po to, by je spełniać ! :)
UsuńJa pełnoprawną narzeczoną jestem od 31 grudnia 2012 roku. Z moim narzeczonym jesteśmy razem już od 4 lat, a ślub bierzemy 23.07.2016. Chciałam Ci to napisać w komentarzu, ale miałam problemy z jego wstawieniem. Witam w gronie przyszłych żon. :)
UsuńA dziękuję ;) i Tobie, znaczy Wam też baardzo serdecznie gratuluję ;)
Usuńale odległe plany na przyszłość macie ;). My jeszcze nic nie planowaliśmy, musimy najpierw ogarnąć nasze finanse.. Jeśli R. znajdzie dobrą pracę, to kto wie ;P
na razie od października zamieszkamy razem ;)
Ale zazdroszczę!!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Ale miałaś rewelacyjne liceum!!! Czekam na kolejne posty!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMoje liceum polecam każdemu. Miało osobliwy przydomek - "kuźnia olimpijczyków", bo szkoła kształciła głównie w kierunku wygrywania olimpiad przedmiotowych. Było bardzo ciężko, zajęcia od 7.30 często do 17.30, ale wysiłek i sukcesy się opłacały. Wyjazd do Indii opłacany w 4/5 przez sponsorów i uniwersytet. Tylko dzięki szkole mogłam spełnić moje marzenie.
UsuńŚwietny blog! Zapraszam do mnie. Pozdrawiam Veneaa
OdpowiedzUsuńNie, dziękuję. Następnym razem liczę na bardziej ambitne komentarze i choć minimum wysiłku - przeczytanie choć linijki wpisu. To samo tyczy się koleżanki Angeliki. Żegnam.
UsuńSuper blog! Serdecznie zapraszam do mnie.! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Kurcze powtórzę po poprzedniczkach-zazdroszczę ci podróży...sama " lecę ' na boolywood,musiało być fajnie..napisz książkę :)
OdpowiedzUsuń