niedziela, 9 lutego 2014

Keep going



Lubię zaczynać od czystej strony. Recyklingowane zeszyty mieszkające w szufladzie przypominają cmentarzyska z pozostałościami po brutalnie wyrwanych kartkach. Stosunek do brulionów znakomicie odzwierciedla mój stosunek do życia. Uwielbiam kreować, tworzyć, rozpoczynać, ale już niekoniecznie czuwać nad rozwojem i kończyć. 

Gdybym miała znaleźć przedmiot, który idealnie mnie określa, wybrałabym podpaloną słomę. Płomień jest cholernie spektakularny, szybko gaśnie. Wśród moich noworocznych postanowień honorowe miejsce na liście zajmuje walka z tym utrudniającym życie nawykiem.

Jestem perfekcjonistką i krytycznie podchodzę do owoców swojej pracy. Po kilku miesiącach zazwyczaj je niszczę, bo złe, niekompletne, niewystarczające. Znacie to? 

Niecierpliwość to jedna z moich największych wad. Wyniki wkładanych w coś wysiłków muszą być natychmiast. Od kilku miesięcy próbuję się nauczyć, że nie muszą. 

Blog to nie jest pamiętnik. Uważam, że odeszliśmy od tego konceptu już wiele, wiele lat temu. Blog to platforma kontaktu człowieka z człowiekiem, miejsce spotkania, sposób na poznanie. Blogowanie to kreowanie mikrospołeczności - ludzi zrzeszonych wokół jednego bloga, zainteresowanych konkretnym tematem. 

Potrzebowałam czasu na wypracowanie nowej jakości. Postanowiłam rozpocząć nowy projekt. Kilka miesięcy zastanawiałam się czym mogłabym się podzielić ze światem. Jak zawsze próbowałam wymyślić coś nowego, coś świeżego, zaskakującego. Wygrałam ze sobą. Nie trzeba. Powinnam skupić się na tym, co było i co jest. Wreszcie coś dokończyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz